Projekt S7 przez Łomianki. GDDKiA zrezygnowała z najniższej ceny

Ruszyło projektowanie kluczowego odcinka drogi z Warszawy w stronę Gdańska. Mowa o S7 od Trasy Armii Krajowej do Kiełpina. Droga powstanie w terenie mocno zurbanizowanym i na trzynastu kilometrach dwukrotnie zejdzie pod ziemię. Z uwagi na stopień skomplikowania, GDDKiA zdecydowała się na nietypowy przetarg. Po pierwsze, inaczej niż w większości postępowań, oddzielono projektowanie od robót budowlanych. Po drugie, postawiono na kryteria jakościowe – cena w tym przetargu stanowiła jedynie 40 proc. wagi.

Skomplikowany projekt

- To skomplikowana inwestycja. Na 13 kilometrach jest 5 węzłów i dwa tunele o przekroju 2-jednizowym po 4 pasy ruchu. To wszystko trzeba bardzo mocno przeanalizować pod względem natężenia ruchu, pod względem powiązań sieciowych. Chcieliśmy mieć pewność, że podmiot, który będzie realizował to zadanie, profesjonalnie się nim zajmie – tłumaczy decyzję o zastosowaniu nietypowych kryteriów Jarosław Wąsowski, dyrektor warszawskiego Oddziału GDDKiA.

Wyższa wagę niż cena w przetargu na S7 miało doświadczenie projektów – 50 proc., a dodatkowym kryterium z waga 10 proc. była metodyka zarządzania obiektem w całym cyklu życia.

Inwestor otrzymał 8 ofert. Najtańsza, uwzględniając także opcję, miała wartość ok. 26,9 mln zł. Ta, którą uznano za najkorzystniejszą (Transprojekt Gdański z Transprojektem Warszawa) jest znacznie droższa – kosztuje 54,2 mln zł. To nawet więcej niż budżet założony przez inwestora (29,8 mln zł).

- Stawiamy na to, żeby rozwiązania, które technicznie będą później realizowane, były właściwe – podkreślił dyrektor oddziału GDDKiA. 

Pięć propozycji na etapie analizy ofert zostało odrzuconych.

Jakość przed ceną

– Dokonaliście jako zamawiający dobrego wyboru – zapewnił Marek Rytlewski, prezes Transprojektu Gdańskiego, lidera zwycięskiego konsorcjum. – Wybraliście dwie firmy o długiej, ponad 70-letniej tradycji, które – jestem przekonany – podołają temu zadaniu, a będzie ono niełatwe. 

Dodał, że nieczęsto zdarza się podpisywać umowę na prace projektowe o wartości powyżej 50 mln zł. - Czasami za takie pieniądze można zbudować kawałek drogi – stwierdził i podkreślił, że w tym przypadku mowa jest o ambitnymi i trudnym projekcie.

Przedstawiciel wykonawcy zauważył, że przetarg, w którym decydujące są kryteria pozacenowe został przyjęty z uznaniem przez środowisko projektantów. - Prowadzenie tej procedury wymagało wielkiej odwagi, bo niecodziennie się zdarza, że zamawiający ma odwagę odrzucać oferty z rażąco niską ceną, a w tym przypadku tak było – powiedział prezes Transprojektu. – Mam nadzieję, że te trochę większe pieniądze, które Skarb Państwa będzie musiał przeznaczyć, niż gdyby wybierał najtańszą ofertę, przełożą się na jakość i terminowość tego przedsięwzięcia – powiedział. 

Szef warszawskiego oddziału GDDKiA nie wyklucza, że w przyszłości zastosuje podobne, jakościowe kryteria wyboru w przypadku innych, równie skomplikowanych zadań.

Wyższe kwalifikacje kosztują  

Przetarg z kryterium ceny ograniczonym do 40 proc. budził zainteresowanie środowiska projektantów jeszcze przed rozstrzygnięciem. - Zarówno w ramach przetargów na projektowanie jak i na nadzór od dawna postulujemy podniesienie poprzeczki dla oferentów i wprowadzenie takich kryteriów, które pozwolą na konkurowanie jakością, a nie tylko ceną. Sytuacja, w której usługa intelektualna wybierana jest tylko w oparciu o kryterium ceny, bo kryteria pozacenowe mają charakter iluzoryczny i są spełniane przez wszystkich oferentów zmniejsza szanse zamawiającego na uzyskanie jakościowej usługi – komentowała na łamach portalu rynekInfratsruktury.pl Anna Oleksiewicz, prezes Zarządu Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów. Jak powiedziała, w sytuacjach gdy wykonawcy rywalizują tylko ceną, wykonawca z wysoko wykwalifikowanym, ale jednocześnie wyżej opłacanym personelem nie jest w stanie konkurować z podmiotem, który ma mniej wykwalifikowanych i niżej opłacanych pracowników. Wybór tańszego wykonawcy może w tym wypadku wpływać na końcową jakość produktu.